Strażniczki Polkowic

0
5267

W pracy do dyspozycji mają swój osobisty wdzięk. W mundurach wzbudzają respekt i mało kto potrafi się im sprzeciwić. Agnieszka Dąbrowska, Agnieszka Zimny, Anna Matuszak i Anna Pieńko pracują w polkowickiej Straży Miejskiej i jak same mówią, to zarówno wyzwanie, jak i służba wszystkim mieszkańcom.

Małe, wielkie wyzwania

Strażnicy miejscy swój dzień rozpoczynają poranną odprawą. Spotykają się przy wspólnym stole i ustalają plan działania na cały dzień. Część rzeczy da się zaplanować, ale każdy dzień przynosi nowe wyzwania, ale istnieją stałe działania, których nie można pominąć.

Każdego dnia przed godziną 8 rano stoimy na przejściach dla pieszych i pilnujemy bezpieczeństwa dzieci. Nie ważne czy jest zimno, czy gorąco. Przejście dla pieszych ma być zabezpieczone– mówi Agnieszka Zimny, która pracuje w straży od kilku lat. – Zawodowo opiekowałam się osobami starszymi. Ta chęć pomagania innym chyba już we mnie została. To część mojej osobowości– mówi.

Agnieszka Zimny

Tak samo jak to, że zawsze mam przy sobie rękawiczki ochronne. To już nawyk, na wypadek gdyby trzeba było komuś udzielić pomocy. Rękawiczki dają tę gwarancję bezpieczeństwa, bo nie wiemy komu tej pomocy udzielamy. Teraz wiadomo, mamy stan epidemii. Teoretycznie każdy z nas jest zabezpieczony, ale oprócz koronawirusa, ludzie doznają wypadków, czy też omdleń na ulicy– zauważa. Mundur działa na kierowców odstraszająco. Kiedy go widzą, nie są pewni formacji. Z daleka przypomina ten policyjny. – Reakcja mieszkańców bywa czasami zaskakująca. Są tacy, których mijamy niemal codziennie i uśmiechają się do nas z serdecznością, ale są i tacy, którzy z niewiadomych przyczyn mają pretensje. Bo się spieszą do pracy, bo stoją już na drugim przejściu- mówi Agnieszka. Pracę wykonać trzeba. To samo dotyczy wykroczeń i zakładania blokad na koła samochodów.To nie chodzi o to, że robimy na złość mieszkańcom i szukamy źle zaparkowanych pojazdów– mówi strażniczka Anna Pieńko. – Samochód zaparkowany w niedozwolonym miejscu to bardzo często zablokowanie drogi przejazdu dla karetki pogotowia, straży pożarnej i innych służb mundurowych. One wyjeżdżają ratować ludzkie życie– mówi. Z pozoru niewielka blokada na kole może więc w przyszłości uratować ludzkie życie. – Drugi raz na pewno już tam nie zaparkuje, albo przynajmniej kierowca będzie miał z tyłu głowy to, że za to zapłaci– mówi.

Anna Pieńko

Zawsze w gotowości 

Straż Miejska wykonuje głównie obowiązki związane z ochroną i utrzymaniem porządku w miejscach publicznych.  To dlatego tak często widzimy strażników miejskich obserwujących skwery i parki, czy też  zwracających uwagę mieszkańcom, którzy nie sprzątają po swoich czworonożnych pupilach. Z pozoru małe problemy są najbardziej uciążliwe dla mieszkańców. – Reagujemy na każdy telefon, który do nas dzwoni. Zdarzają się absurdalne. Dzwoni mieszkaniec i prosi o interwencje, bo sąsiad zalał mu mieszkanie. Absurd. Nie powiadomił o tym ubezpieczyciela, sąsiada, tylko dzwoni do Straży Miejskiej– mówi Agnieszka Dąbrowska. – Strażnicy wyjeżdżają i pomagają odpalić samochód, przyjeżdżają na miejsca kolizji drogowych, kierują objazdami, ochraniają marsze i wydarzenia kulturalne. Jesteśmy do pomocy mieszkańcom, ale prosimy o wyrozumiałość. Jesteśmy ludźmi tak samo jak inni. Staramy się być wszędzie, ale nie zawsze będziemy– mówi. Czy płeć pomaga strażniczkom w wykonywaniu codziennych obowiązków? – Na kobiety reaguje się inaczej- mówi Agnieszka. – Ludzie się uspokajają przy kobiecie. Szczególnie mężczyźni. Jeśli są nawet pod wpływem alkoholu, czy też w stanie silnego wzburzenia emocjonalnego, to jednak na kobietę reagują spokojniej. Wydaje mi się, że wynika to po trosze z wychowania, a po trosze jednak z naszego podejścia. Jesteśmy serdeczne w swojej pracy i życzliwe– mówi.

Agnieszka Dąbrowska

Nie zawsze jest jednak tak pięknie. Zdarzają się sytuacje, w których walka toczy się o ludzkie życie. I to dosłownie. – Największy dylemat mamy  z osobami bezdomnymi w czasie zimy. Dzwonią mieszkańcy i zwracają nam uwagę, że powinniśmy te osoby przepędzić, bo na przykład nieprzyjemnie pachną. Mam wyrzucić bezdomnego człowieka na mróz? Oni nie chętnie korzystają z pomocy ośrodków dla bezdomnych, bo tam nie można pić alkoholu. Niestety, ale większość z nich zmaga się z chorobą alkoholową, więc problem jest złożony. Z takimi dylematami też musimy się zmierzyć w swojej pracy i nie jest to łatwe- wyznaje strażniczka. 

 

Na linii frontu

 

Epidemia zmieniła wszystko. Mieszkańcy musieli pozamykać się w domach, a służby miejskie stanąć na wysokości zadania i dostosować swoje działania do walki z niewidzialnym wrogiem. Strażnicy miejscy od samego początku wybuchu epidemii zaangażowani są w pomoc mieszkańcom gminy Polkowice. Przybrani w dodatkowe maski ochronne i środki dezynfekujące patrolują ulice, pomagają osobom objętym kwarantanną, monitorują miasto. Mało tego. Dostarczają maseczki osobom starszym, które nie wiedzą gdzie i w jaki sposób nabyć materiał ochronny. Wystarczy, że skontaktują się z dyżurnym Straży Miejskiej w Polkowicach lub zadzwonią na bezpłatny numer 986. I tyle. Strażnicy dostarczą maseczki. Warto jednak pamiętać, że to nie jedyne zajęcie, którym się zajmują w trakcie epidemii. Wspomagają także prace policji i dbają o to, by nikomu nie działa się krzywda. A to już prawdziwe powołanie, które trzeba czuć, tak jak Anna Matuszak. – Zawsze chciałam pracować w mundurze. Ukończyłam szkołę leśną, mundurową, później tak się stało, że przyjęłam się do Straży Miejskiej w Polkowicach. I tak już dziesięć lat– wylicza strażniczka. – Działam głównie w ekopatrolu. To specjalna grupa działania, która pilnuje porządku w przestrzeni publicznej. Sprawdzamy m.in. czym palą w swoich piecach mieszkańcy i czy dostosowują się do obowiązujących przepisów. Mogę powiedzieć, że jesteśmy na naprawdę wysokim, ekologicznym poziomie. Oczywiście zdarzają się przypadki niesubordynacji, ale patrząc na przestrzeni lat, jest dobrze. Większość wykroczeń spowodowanych jest niewiedzą. Edukacja ekologiczna jest bardzo potrzebna– mówi. – Nie miałam do czynienia nigdy z jakąś nieżyczliwością, wytykaniem mojej kobiecości w pracy. Koledzy w pracy traktują nas dobrze, mieszkańcy są życzliwi. Tutaj się naprawdę dobrze pracuje– mówi.

Anna Matuszak

Na czas walki z COVID- 19 Straż Miejska zawiesiła ekoptarole. Prowadzi czynną walkę z wirusem. Do odwołania. Strażnicy nie biorą zwolnień, nie uciekają na urlopy. Zdają sobie sprawę z tego, że każda para rąk jest teraz potrzebna do pracy. Mimo tego, że zrobiło się cieplej, a wirus zdaje się ustępować, walka trwa nadal. 

Foto: Aleksandra Pigłowska

Poprzedni artykułRady osiedla czeka reforma
Następny artykułW czasie suszy szosą suchą, Janek po pieniądze szedł