“NIE ZAPOMNIJ! OSTATECZNY TERMIN JEST DZISIAJ!” Tak zaczyna się internetowy łańcuszek, który od kilku dni publikują użytkownicy fejsbuka.
Użytkownicy mediów społecznościowych obawiają się o swoją prywatność i rozpowszechnianie prywatnych postów. W związku z tym bezrefleksyjnie kopiują treść tekstu, który nic nie znaczy.
“Nie daję dla facebooka ani żadnego podmiotu powiązanego z facebookiem pozwolenie na korzystanie z moich zdjęć, informacji, wiadomości lub postów, zarówno z przeszłości, jak i przyszłych”- tak brzmi treść powielanego wielokrotnie tekstu. Niestety, publikacja tego typu oświadczeń na fejsbukowym profilu nic nie daje.
W przypadku publikacji zdjęć i tekstów, prawa autorskie przysługują ich autorowi. Prawo autorskie chroni twórcę i nie trzeba w związku z tym publikować żadnych oświadczeń. Na fejsbuku jednak każdy z nas przy rejestracji akceptuje regulamin, w którym jest napisane, że “przypadku treści objętych prawem własności intelektualnej (IP, ang. intellectual property), takich jak zdjęcia i filmy, użytkownik przyznaje nam poniższe uprawnienia zgodnie z wprowadzonymi przez siebie ustawieniami prywatności i ustawieniami aplikacji: użytkownik przyznaje nam niewyłączną, zbywalną, obejmującą prawo do udzielania sublicencji, bezpłatną, światową licencję zezwalającą na wykorzystanie wszelkich treści objętych prawem własności intelektualnej publikowanych przez niego w ramach serwisu Facebook lub w związku z nim (Licencja IP)”.
Oznacza to, iż mimo tego, że mamy majątkowe prawa do publikowanej treści, to licencja udzielona została administratorowi portalu społecznościowego.
Na publikację fałszywego oświadczenia dało się nabrać w ostatnim czasie sporo użytkowników fejsbuka, w tym również osoby publiczne, tj. radny miejski.
Dlaczego ludzie udostępniają “łańcuszki”?
– Łańcuszki działają tak samo jak fake newsy – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl Paweł Wieczorek, medioznawca Uniwersytetu SWPS. – Bazują na strachu, choć jednocześnie wydaje się, że jeśli ktoś je udostępni, to świat się nie zawali (…) Tak samo jak w fake newsach, trzeba samodzielnie sprawdzić prawdziwość informacji, tak samo tutaj. To wymaga odrobiny wysiłku – tłumaczy.
Pamiętajmy jednak, że internet nie jest miejscem, w którym możemy sobie wyznaczyć granice prywatności. Każde zdjęcie i każda treść, którą opublikujemy nie ginie w internetowej sieci. Nawet jeśli skasujemy publikację. Istnieje również ryzyko, że możemy paść ofiarą cyberprzestępczości. Jak się przed nią chronić, wyjaśniają m.in. polkowiccy policjanci: BEZPIECZEŃSTWO W INTERNECIE