Polkowiccy wędkarze zorganizowali kolejne zawody o Puchar Burmistrza. Mimo trudności związanych z katastrofą ekologiczną na Odrze, imprezę udało się przeprowadzić w innej lokalizacji. Było zimno i deszczowo, ale wędkarzom taka pogoda niestraszna.
– To zawody spinningowe o Puchar Burmistrza Polkowic – mówi Sławomir Felkel, wiceprezes Koła PZW Polkowice Miasto. – Co roku burmistrz wspiera nas tutaj swoją obecnością. Nasze zawody, tradycyjnie, odbywają się w Wilkowie nad Odrą. Niestety, w tym roku, że względu na to, że rzeka ta została zatruta i wojewoda wydał rozporządzenie o zakazie połowów, musieliśmy zmienić lokalizację. Jedyne wolne miejsce w tym terminie było właśnie tutaj, w Szczytnikach.
Łowisko to funkcjonująca do dzisiaj żwirownia. Jest bogata w różne gatunki ryb. Występuje tutaj sandacz, szczupak, sum, kleń, jaź, okoń i węgorz. Zawody spinningowe polegają na obławianiu łowiska. Oznacza to, że zawodnicy nie siedzą w jednym miejscu łowiąc ryby, tylko przemieszczają się po całym terenie wybierając samodzielnie miejsca, z których łowią. Wymaga to sporej wiedzy dotyczącej zwyczajów ryb, a także umiejętności i oczywiście odrobiny szczęścia. Złowione ryby są mierzone i fotografowane – to podstawa do ustalenia wyników. Za każdy centymetr powyżej wymiaru ochronnego przyznawane są punkty. Potem ryby wypuszczane są z powrotem do wody.
Zmaganiom uczestników przyglądał się włodarz Polkowic. Sam wprawdzie nie jest wędkarzem, ale docenia to zamiłowanie u innych. – Gratuluję tej wspaniałej pasji, jaką jest wędkarstwo – mówi burmistrz Łukasz Puźniecki. – Wymaga ona i cierpliwości, i umiejętności technicznych, i oczywiście zaangażowania do odpowiedniego przygotowania się do zawodów. Bardzo się cieszę, że tak duża grupa polkowiczan tę pasję realizuje. To, że jesteśmy w innym niż zazwyczaj miejscu pokazuje, jak bardzo powinniśmy dbać o przyrodę, jak ważna jest stabilność ekosystemu rzecznego. To pokazuje też, że właśnie wędkarze są wyczuleni w dbałości o ekologię.
Z kolei wędkarze nie tracą nadziei, że burmistrz weźmie udział w ich zawodach. Deklarują też, że pomogą włodarzowi gminy zdobyć kartę wędkarską i nauczą technik łowienia. Burmistrz nie wyklucza, że da się skusić tej propozycji i w kolejnych zawodach będzie zawodnikiem, a nie tylko kibicem.
– Kiedyś wędkowałem i nadal w sercu wędkarstwo tkwi – mówi Grzegorz Ryłko, radny miejski. – To świetny sposób spędzania czasu. Wędkarstwo jest ciekawe, gdyż ryba nie rzuca się sama na haczyk. Trzeba jej podać taką przynętę na jaką ona akurat ma ochotę. Ma na to wpływ i konkretny dzień, i pogoda, i pora dnia. Mnóstwo czynników, które trzeba uwzględnić. Kto utrafi, ten odniesie sukces.
Udział w takich zawodach zawodnicy traktują nie tylko jako rywalizację sportową. Mówią, że robią to dla siebie, żeby się sprawdzić. Nie jest ważne żeby wygrać – ważne, żeby coś złapać. Na tym rzecz polega. Ważne też, żeby wyjść z domu, poobcować z naturą, spotkać się i pogadać z kolegami.