Monika Fryc z Żelaznego Mostu w podstawówce grała w piłkę ręczna. Karierę szczypiornisty zakończyła dopiero w liceum. Do tego czasu reprezentowała Zagłębie Lubin. Później zaraziła się inną pasją- jazdą na motocyklu.
Monika Fryc z Żelaznego Mostu 10 lat temu zaraziła się pasją do motocykli od przyjaciółki, z którą pierwszy raz pojechała na zawody motocrossowe jako kibic. Nigdy nie myślała, że mogłaby sama startować. Gdy zaczęło pojawiać się coraz więcej dziewczyn na zawodach nabrała jeszcze większej chęci, żeby jeździć.
W maju 2014 roku pojechała z rodzicami na zawody żeby przekonać ich, że też mogłaby jeździć. Cel został osiągnięty – w lipcu miała już swój pierwszy motocykl. Była to Yamaha YZ 85. Przez rok jej starty były raczej treningami i bardziej przełamaniem się w tej dyscyplinie. Rok później zmieniła już motocykl na większy i była to również Yamaha YZ 125. Na tym motocyklu startuje do dziś.
–Jazda na motocyklu jest dla mnie czymś bez czego nie wyobrażam sobie już życia. Jest odskocznią od pracy, czy codziennych obowiązków. Jest czymś czego chyba nie da poczuć się w innych dyscyplinach sportowych– mówi Monika.
W tym roku podczas jednej z rund, która odbyła się w Głogowie udało się stanąć na podium zajmując 3 miejsce. To dla niej największy sukces który motywuje do dalszej ciężkiej pracy W 2016roku zajęła III miejsce na gali sportowców roku naszego miasta. Jednym z jej osiągnięć jest dostanie się do finałowej dziesiątki konkursu #BeThe1 organizowanego przez markę Castrol, która przygotowała w centrum Wrocławia ogromny mural ze zdjęciami zawodniczek, w tym również z wizerunkiem Moniki.
–Gdy zakładam kask czuje się wolna i mogę zapomnieć o wszystkich problemach. Po prostu wsiadam na motocykl i jadę. Motocross uczy pokory i tego by nigdy się nie poddawać tylko dążyć do celu– dodaje.
W 2017 roku również kandydowała na sportowca roku. Tym razem zajęła IV miejsce. W tym roku w klasyfikacji generalnej zawodów zajmuje jak na razie VI lokatę ze strata tylko 6 punktów do 4 miejsca.
